TRZUSTKA. Mała (niesatysfakcjonująca) paczka ciasteczek
Co to jest za dziwo! Niby narząd, a gruczoł. Niby prosta i nieśmiała (mieszka sobie cichutko schowana za żołądkiem), ale im bardziej analizuję jej budowę, tym bardziej zaskakująca i skomplikowana się okazuje. Może być zwartym, jednolitym narządem, ale może też być rozproszona wśród innych tkanek (zależnie od gatunku). A najbardziej niepokojące w niej jest to, że jak się solidnie zdenerwuje, to zabija swojego właściciela w tempie ekspresowym. Jest więc niczym ta urocza sąsiadka spod piątki, która zawsze mówi “dzień dobry”, czule uśmiecha się do sąsiadów, nawet poczęstuje biszkopcikiem. Ale jak tylko zauważy, że ktoś przewrócił karmnik dla ptaszków, jej ukryta bojówkarska natura sprawia, że stalowe liny w windzie, którą jedzie właśnie ornitologiczny chuligan, przecierają się nagle w kompletnie niewytłumaczalnych okolicznościach.
Nie drażnij trzustki, to usiłuję Ci powiedzieć.
Trzustka pełni dwie funkcje. Produkuje sok trzustkowy wspomagający trawienie. Gdzieś spotkałam się ze sformułowaniem, że sok trzustkowy to taka “ślina brzucha”, bo ma podobną konsystencję i barwę. “Ślina brzucha”. Brr, kto to wymyślił (o dziwo naprawdę nie byłam to ja – ktoś miał ode mnie większą fantazję anatomiczną).
Oprócz “śliny brzucha”, trzustka wytwarza również “hormon życia, szczęścia i pysznego obiadku z deserem” (to już jest moja autorska nazwa, chociaż muszę popracować nad jej błyskotliwością), czyli insulinę.
Żeby w pełni docenić rolę trzustki w utrzymaniu dobrostanu naszego organizmu, podam Ci trochę liczb. Trzustka waży przeciętnie 70-100 g (czyli to taka mała, niesatysfakcjonująca paczka ciasteczek. Chociaż myślę, że trzustka mogłaby się poczuć dotknięta za wyrażanie jej wielkości w ciasteczkowej jednostce wagi. W końcu tylko dzięki niej mogę te ciasteczka zjeść). Ma 12-20 cm długości. Produkuje około litra soku trzustkowego na dobę. Składa się z głowy, szyjki, trzonu i ogona. Jej ogon z reguły opiera się nonszalancko o śledzionę i niemal słyszę, jak zalotnym głosem mówi do niej: “cześć maleńka, jestem niezbędnym do życia gruczołem, a ty?” I tu z reguły następuje niezręczna cisza, bo śledziona ani nie jest gruczołem, ani nie jest niezbędna do życia. Szach mat, spalony! Ten związek nie ma przyszłości.
Ale wracając do tego zalotnego amanta: to właśnie w ogonie jest najwięcej całego trzustkowego dobra, czyli Wysepek Langerhansa. To skupiska komórek, które wydzielają hormony regulujące węglowodanową przemianę materii: glukagon, amylinę, ale przede wszystkim insulinę. Insulina to niewielkich rozmiarów białko, którego zasadniczą rolą jest utrzymywanie stałego poziomu cukru we krwi. Zbyt dużo lub zbyt mało cukru we krwi powoduje katastrofalne konsekwencje, których najgorszym scenariuszem zawsze jest śmierć. Każda cząsteczka insuliny żyje od 5 do 15 minut, więc zapotrzebowanie na nią nigdy nie ustaje.
Bez Wysepek Langerhansa bylibyśmy skazani na zagładę. A najbardziej niezwykły jest ich rozmiar: stanowią od 1% do 3% masy całego organu (przypominam: trzustka to taka mała paczka ciasteczek).
Jak wiele zależy od czegoś, co moglibyśmy z łatwością schować w zaciśniętej pięści!
Dziwna jesteś, trzustko! Ale i tak Cię kocham. Tylko się na mnie nie denerwuj <3