SIATKÓWKA. Czy jesteśmy nieudanym eksperymentem?
Pisałam wam ostatnio, że nic w budowie ludzkiego oka nie jest ani proste, ani logiczne.
Wyobraźmy sobie przez chwilę taką scenę: biegam wesoło po świecie z moim nadpobudliwym dwulatkiem u boku. Nagle Krzyś dostrzega kałużę, a jak powszechnie wiadomo, kałuża to jest taki dziecięcy kryptonit: nie ma na świecie malucha, który byłby w stanie oprzeć się jej magnetycznej mocy. Jako matka doświadczona w posiadaniu nadpobudliwego dwulatka wiem, co się zaraz wydarzy i wiem, że te śliczne butki, spodenki, koszulka a i pewnie anielskie loki na niewinnej (hehe, niewinnej) główce za moment unurzają się w niemożliwym do wyprania błocie. Wyciągam więc z kieszeni moją matczyną Broń Ostateczną: palec wskazujący, który zawsze idzie w parze z surowym, stanowczym „no, no!” (czy to działa czy nie działa, pozostawiam już Waszej wyobraźni).
Ale teraz wyobraźcie sobie inną scenę: wyciągam ten Palec Ostateczny w stronę Krzysia, a palec… Kieruje się w moją stronę. Im bardziej staram się go skierować na odbiorcę matczynej dyscypliny, tym bardziej palec wskazuje na mnie.
Bez sensu, prawda? No więc dlaczego właśnie tak zbudowane są fotoreceptory w naszej gałce ocznej?
Fotoreceptory to komórki światłoczułe znajdujące się w siatkówce. Wydawać by się mogło, że będą zwrócone w stronę światła, żeby jak najdokładniej sczytywać wszystkie docierające do oka sygnały świetlne. Jednak naturze się chyba trochę poplątały kable, bo zamiast skierować fotoreceptory na świat, skierowała je… Wgłąb siatkówki. Więc, niczym maminy palec z powyższej przypowieści, ich „no no” kieruje się do wewnątrz, a nie na wskakującego właśnie do kałuży Krzysztofa.
Nathan H. Lets w swojej książce „Człowiek i błędy ewolucji” (której raczej Wam nie polecam, ale akurat ten fragment jest dosyć trafny) użył porównania fotoreceptora do mikrofonu. Zamiast skierować aktywną część mikrofonu w stronę światła, fotoreceptor odwraca się do niego „ogonem”, czyli mikrofonowym kablem. Jest to konstrukcja nie tylko pozbawiona sensu, ale też bardzo energochłonna – zamiast zbierać światło wpadające do oka wydajnie i bezpośrednio, fotoreceptory odwrócone tyłem robią to „na okrętkę”, potrzebując wyraźnego sygnału o większej mocy, co jest niepotrzebną stratą energii.
Nie wiemy dlaczego nasze oko jest tak zbudowane. Możemy to wytłumaczyć ewolucją: to, co w przyszłości miało stać się siatkówką, na początku było światłoczułą tkanką, która mogła zwrócić się w każdym kierunku bez różnicy funkcjonalnej dla posiadającego ją organizmu. W trakcie ewolucji sensory światła zmieniały swoje położenie i ostatecznie, kiedy gałka oczna się uformowała – ujawniło się partactwo natury, czyli odwrotne osadzenie fotoreceptorów. Jednak cała ewolucja poszła już za daleko, żeby ten proces odwrócić. Wymagałoby to stworzenia gałki ocznej od zera.
Natura jednak jest sprytną, przebiegłą bestią i to, co nie udało się u kręgowców, udało jej się u głowonogów. Ośmiornice i kałamarnice mają siatkówkę zaprojektowaną w sposób uporządkowany i logiczny.
No cóż, wychodzi na to, że jesteśmy po prostu nieudanym eksperymentem.